Lista słów najlepiej pasujących do określenia "film z Szycem":AKTORZYENENAKTORWOJNAVINCISYMETRIAOFICERHOLOUBEKTATOAKCJAANNAKWAIKADRHORRORKINOWESTERNTESSSARAPSYEDI
Panorama dnia 2023-09-17. 4. 972 rozpoczęcia · 903 zakończenia · 556 rozwiązań. Zakończ. Wciśnij "zakończ", by sprawdzić rozwiązanie. Q W E R T Y U I O P. A S D F G H J K L. Z X C V B N M ←. Ą Ć Ę Ł Ń Ó Ś Ź Ż.
Sara May nie przepada za polskimi aktorami. A z całą pewnością nie za Borysem Szycem... - Wiem, że jak w tym filmie gra Borys Szyc, to go nie obejrzę. Nie pałam miłością do żadnego z naszych aktorów. Nasi aktorzy to zazwyczaj takie wymoczki. Nie są męscy - ocenia w rozmowie z Zgadzacie się z seksowną Sarą May, która słynie ze swych przebojów a nie z krytykowania innych? Nasi Partnerzy polecają
Hasło do krzyżówki „film” w leksykonie krzyżówkowym. W naszym internetowym leksykonie krzyżówkowym dla słowa film znajduje się prawie 170 odpowiedzi do krzyżówki. Definicje te zostały podzielone na 8 różnych grup znaczeniowych. Jeżeli znasz inne definicje dla hasła „ film ” lub potrafisz określić ich nowy kontekstOd czasu "Symetrii" jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Grał u Machulskiego, Dejczera, Piekorz i Niewolskiego. Obecnie możemy oglądać go w nastrojowym "Południe-Północ", a niebawem do kin wejdzie komedia "Testosteron", również z jego udziałem. W naszym wywiadzie Borys Szyc opowiada o plusach i minusach swojej popularności, przyjaźni z Konradem Niewolskim i szybkiej jeździe samochodem. Jak ci się pracuje z Konradem Niewolskim, w końcu to jemu i roli w "Symetrii" w dużej mierze zawdzięczasz swoją popularność. Nie tak dawno zagrałeś w jego komedii "Job, czyli ostatnia szara komórka". Borys Szyc: Rzeczywiście "Symetria" to był krok milowy na mojej drodze filmowej. Mam świadomość, że Niewolski to postać kontrowersyjna, ale tak naprawdę on jest bardziej ludzki niż większość osób, które znam. Konrad uczy mnie zdrowego rozsądku i trzeźwego spojrzenia na świat. Inna rzecz, że wieszczy rychły koniec tego świata. On ma twardy kręgosłup moralny, trzyma się sztywnych zasad, jak w więzieniu. Dla niego niektóre rzeczy są czarno białe, nie doszukuje się odcieni. Ja jestem bardziej rozedrgany, niepewny, rozlazły. Zdarza mi się rozsypać, a wtedy on zbiera mnie do kupy. To chyba jedyna osoba, która tak skutecznie potrafi to zrobić. Podobno nawet ustala ci nawet odpowiednią dietę. Konrad jest maniakiem ćwiczeń na siłowni, dwa razy dziennie chodzi na treningi i mnie też w to wciągnął. W pewnym momencie życia właśnie to mnie uratowało. Kiedy zupełnie się pogubiłem, powiedział: halo, wracamy! Za to jestem mu wdzięczny. Łączą mnie z nim stosunki przyjacielskie, co przekłada się na naszą wspólną pracę. Nigdy się go nie obawiałem, on raczej w kobietach budzi strach i mieszane uczucia, co zresztą umie wykorzystać, bo to straszny kobieciarz, wbrew pozorom.(śmiech) To też nas łączy, tak jak parę innych rzeczy, które wystarczą mężczyznom, żeby się przyjaźnić. Twierdzisz, że starasz się sprawiać wrażenie faceta, któremu wszystko się udaje. Czemu musisz stwarzać wrażenie, czyżby rzeczywistość była inna? Wiesz jak to jest, to takie amerykańskie myślenie, że musisz zawsze robić dobre wrażenie. Właściwie jak się w ten sposób motywujesz na życie, to tak zaczyna to wyglądać. To rodzaj psychologicznej stymulacji samego siebie. Znam swoją wartość i wiem, co potrafię. Mam świadomość tego, co mogę zaproponować i co jeszcze we mnie tkwi, chociaż mam nadzieję, że sam jeszcze nie wszystko w sobie odkryłem. Ta pewność siebie zawsze mi towarzyszy, ale nie jestem czołgiem, który idzie zupełnie nieczuły na to, co się dzieje dokoła. Tak jak każdego człowieka dotykają mnie pewne rzeczy, a niektóre zupełnie rozbijają. Jesteś jednym z najchętniej zatrudnianych aktorów, boisz się, że ta dobra passa kiedyś się skończy? Nie boję się, że ktoś przestanie mnie zatrudniać, bardziej obawiam się tego, że skończą mi się pomysły i ochota do pracy. Znam wielu aktorów, którzy się wypalili. Niby cały czas pracują, ale nic im już nie sprawia przyjemności. Jak ci się za szybko i za dużo udaje, to może się przewrócić w głowie. Nie mówię o gwiazdowaniu, ale o tym, że nagle wszystko przestaje cię bawić. Czasami nachodzą mnie takie myśli, że sam ze sobą źle się czuję i chętnie wycofałbym się na jakiś czas albo w ogóle zniknął. Takie momenty przychodzą, kiedy widzę, że nie jestem w zgodzie ze sobą, kiedy zaczynam coś udawać. Zagrasz w kontynuacji "Oficerów"? Musiałby mnie niesamowicie zaskoczyć scenariusz. Powinien być jeszcze lepszy niż pierwsza część, to jedyna rzecz, która może przekonać mnie do udziału w "Oficerach", w przeciwnym razie skazujemy się tylko na odcinanie kuponów. Ten serial daje przecież ci dużą popularność. Mam teraz taką popularność, że nie muszę kontynuować gry w serialu. Nie zostawałem aktorem dla popularności, tylko po to, żeby robić rzeczy które sprawiają mi radość, które uważam za wartościowe. Nie ma sensu zanudzać siebie i innych. Myślisz o sobie jak o dziecku szczęścia? Twoi koledzy ze szkoły filmowej nie mieli takiego farta. Przyzwyczaiłem się do tego. Pracuję, zarabiam, rozpoznają mnie na ulicy, to moje życie codzienne. Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, ale jak spotykam młodych ludzi, którzy nie mają pomysłu na siebie, pasji, nie wiedzą, co robić dalej, to czuję się szczęśliwy, że Bóg obdarował mnie tym "czymś" i że los zawsze mi sprzyjał. Ale twoja pasja nie przyszła od razu, początkowo chciałeś zdawać na prawo. Bakcyl był zawsze, tylko gdzieś powoli się rodził. Teraz wydaje mi się to oczywiste, ale nie od razu to widziałem. Popularność ma swoją cenę, na własnej skórze doświadczasz wścibskości mediów, które z butami wchodzą w twoje życie prywatne, przedstawiając cię jako częstego bywalca imprez i złego ojca. W którymś z wywiadów mówiłeś, że podjąłeś pewne kroki przeciwko jednej gazet, czy to nie jest przypadkiem walka z wiatrakami? Nie wytoczyłem żadnego procesu, gówna lepiej nie dotykać, bo zawsze się pobrudzisz. To tak, jakbym miał nawiązywać dyskusję z brudnym, śmierdzącym wódą menelem na dworcu. Takie gazety są na całym świecie, szmaty, którymi można sobie podetrzeć tyłek. Jak się za bardzo przejmiesz, to zaczynasz działać emocjonalnie, wtedy przychodzą ci do głowy rozmaite myśli. Warto się dystansować od takich rzeczy. Borys Szyc w filmie "Testosteron" Ale to nie jest miłe, kiedy ktoś pisze, że porzuciłeś rodzinę. No nie jest, ale co mam zrobić, jest tyle niemiłych rzeczy na świecie. Nie obchodzi mnie, że ktoś pisze jakąś bzdurę. Kocham, pozdrawiam i całuję wszystkie redakcje. (śmiech) Czemu dorabiają ci gębę imprezowicza, pijaka? Każdemu jakąś dorabiają. Czy to nie jest tak, że trochę sobie na to zasłużyłeś? A wolałabyś takiego grzecznego? Ja myślę, że typy niegrzeczne są jednak o wiele bardziej atrakcyjne dla ludzi. To otwiera również szufladę ról, które mnie interesują bardziej, niż te ugrzecznione i uduchowione. A podoba ci się twój wizerunek niefrasobliwego chłopca i jednocześnie twardego faceta kreowany w mediach? Czasami tak, czasami nie. Trudno mi powiedzieć, jaki jestem naprawdę. Czy to prawda, że Borys Szyc jeździ 130 km/h? Nawet 280 km/h jechałem. (śmiech) Interesujesz się polityką? Wszystko ma swój czas. Jak się jest młodym to ma się gdzieś takie rzeczy, olewa się tradycję, autorytety i chce się zmieniać świat. Potem się starzejemy, zbieramy doświadczenia, zauważamy, że nie wszystko jest czarno białe. Tak samo jest z interesowaniem się polityką, po prostu coraz więcej zaczynamy rozumieć. U nas w kraju to zainteresowanie spada, kiedy taki natłok bzdur, kłamstw i kompletnej abstrakcji serwuje się nam na co dzień. Myślę, że ludzie starsi, tacy jak pokolenie moich rodziców, jest jeszcze bardziej pogubione niż my. Nie wiedzą co myśleć, co robić, twórcy nie wiedzą, o czym tworzyć. Był taki wywiad z Andrzejem Wajdą w "Gazecie Wyborczej", w którym mówił, że kiedyś wiedział przeciw czemu walczyć, w jakiej sprawie się wypowiadać. Teraz wszystko się zmieniło. Chciałbyś grać więcej takich ról jak ta w "Południe - Północ" Łukasza Karwowskiego? Zagrałeś zakonnika, który opuszcza klasztor i w trakcie swojej podróży spotyka byłą prostytutkę. Pewnie, że tak, to rola napisana specjalnie dla mnie. Ta propozycja sprawiła mi wielką radość. Wspólnie z Łukaszem pracujemy teraz nad nowym projektem i niebawem rozpoczniemy zdjęcia do filmu "Expecting love", gdzie zagram wspólnie z Agnieszką Grochowską. Będzie to opowieść o dziewczynie, która z braku perspektyw wyjeżdża do pracy w USA. Tam się zakochuje, ale niestety musi wracać do Polski. To kolejne spojrzenie na miłość oczami Łukasza. Ufam mu, bo świetnie pisze. Wybraliśmy się już do Los Angeles na zdjęciach próbne. Jestem przekonany, że w przyszłości będę pracował w różnych miejscach na świecie. Drzemie we mnie nieustanna chęć bycia na safari i zobaczenia egzotycznych rzeczy. (śmiech) Ciągnie cię do Hollywood? Byłem niedawno w Miami, zwiedziłem również Hollywod, ale mam nadzieję, że kiedyś znajdę się tam w trochę innej trochę roli. Każdy z aktorów ma taki american dream. To prawda, że chcesz się przeprowadzić do twojej rodzinnej Łodzi? Nie, ja po prostu reklamuję swoim wizerunkiem dewelopera z Australii, który buduje lofty w starej łódzkiej fabryce. Zamierza otworzyć tam wytwórnię filmową z prawdziwego zdarzenia, żeby przebić Czechy i Rumunię, gdzie powstało w ciągu ostatnich lat wiele amerykańskich produkcji. Te mieszkania robią niesamowite wrażenie, więc sam zapragnąłem takie posiadać i ono jest właśnie w trakcie budowy. Oczywiście nie przeniosę się tam na stałe, bo to jest niemożliwe. W Warszawie pracuję w teatrze, gdzie muszę być niemal codziennie. Mówiłeś, że kiedy byłeś młody, Łodź bardzo cię przytłaczała. Dlatego uciekłem do Warszawy. Jako 19-latek czułem, że to co miałem zrobić w tym mieście, już zrobiłem, więc czeka na mnie świat z otwartymi ramionami. I czekał, jak się okazało. Czekał, przynajmniej kawałek tego świata tutaj. Teraz czeka gdzie indziej, otworzyły się kolejne ramiona. Znowu szukam, rozchylonych ramion i ud. (śmiech)
Triler z szycem. Podaj odpowiedź na proste pytanie „Triler z szycem”. Jeżeli nie znasz prawidłowej odpowiedzi na to pytanie, lub pytanie jest dla Ciebie za trudne, możesz wybrać inne pytanie z poniższej listy. Jako odpowiedź trzeba podać hasło (dokładnie jeden wyraz). Dzięki Twojej odpowiedzi na poniższe pytanie, rozbudujemyLista słów najlepiej pasujących do określenia "komedia z Szycem":VINCIJOBOFICERFARSAARLEKINANIELAVABANKSKARBKILERREWIZORHECADANTEZEMSTATALIAOLSENSEKSMISJAHARPAGONDAMYREJSGAG CANAL+ ORIGINAL prezentuje bohaterów superprodukcji „KRÓL": Borys Szyc w roli Janusza Radziwiłka.Dlaczego zdaniem Borysa Szyca doktor Radziwiłek składa się z „Enen” to utrzymana w konwencji thrillera opowieść o straconej tożsamości i odkrywaniu tajemnicy człowieka. Młody psychiatra Konstanty Grot, w tej roli Borys Szyc, podejmuje się terapii jednego z pacjentów i ustalenia jego przeszłości. Teczka z dokumentacją choroby Pawła Płockiego (w tej roli Grzegorz Wolf) okazuje się prawie pusta. Grot postanawia rozwikłać zagadkę tajemniczego pacjenta, a prawda, do której dociera, okazuje się szokująca. Przed premierą rozmawialiśmy z reżyserem Feliksem Falkiem oraz aktorami – Borysem Szycem i Grzegorzem Wolfem. FELIKS FALK: Ten film stawał się thrillerem Inspiracją do filmu było prawdziwe wydarzenie. Co Pana szczególnie zainteresowało w tej historii? Feliks Falk: – Przedstawiono mi historię, na podstawie której miał powstać spektakl dla teatru telewizji. Nie było w niej wielu informacji, była właściwie tylko tajemnica człowieka, pytania: kim był, co się z nim stało, na co jest chory i jak można do niego dotrzeć, czy w ogóle można do niego dotrzeć, a jeśli można, to jakie informacje uda się uzyskać. Postawiłem sobie szereg pytań, starałem się szukać odpowiedzi, rozpoczął się proces twórczy – film ewoluował, dojście do ostatecznego kształtu zajęło sporo czasu. Które emocje w filmie są dla Pana najważniejsze – relacja między psychiatrą a pacjentem czy otwieranie się Płockiego na świat? – Ważne jest dla mnie to, jak ten człowiek się rozwija. On czuje cały czas wiszące zagrożenie. Najsilniejsze emocje pojawiają się, kiedy zbliżamy się do finału, kiedy dowiadujemy się, kim on naprawdę był, jakie były jego relacje z ludźmi 20 lat wcześniej, kto dokonał wyboru, który my teraz mamy osądzić. Dlaczego wybrał Pan Borysa Szyca do głównej roli? – To aktor niespokojny, bardzo wyrazisty, trochę w stylu amerykańskim. Na tle innych aktorów wyróżnia się pewną dynamiką, temperamentem, energią. Szukałem kogoś takiego, żeby ta postać nie była statyczna. Czy „Lot nad kukułczym gniazdem” jest panu szczególnie bliski? – Oczywiście. To genialne kino. Ja się z nim nie porównuję. Specjalnie w pewnym momencie odwołuję się w prześmiewczy sposób do filmu Formana, żeby nabrać dystansu, żeby nikt nie pomyślał, że ja chcę ten film kopiować. Dlaczego postanowił Pan zrobić thriller? – Film stawał się thrillerem w kolejnych wersjach scenariusza. Myślę, że w Polsce takiego prawdziwego thrillera nie jesteśmy w stanie zrobić. Ale jeśli mamy w filmie jakieś zagrożenie, które cały czas wisi w powietrzu, nie wiemy do końca, jak się zachowają bohaterowie i jakie kryją tajemnice, to tworzy pewne napięcia i jest ciekawie. BORYS SZYC: Największa zabawa dla aktora to zmienianie się Dlaczego zdecydował się Pan na udział w tym filmie? – Z kilku powodów. Na pewno ważna była postać Feliksa Falka. Spotkaliśmy się dużo wcześniej, przy okazji „Komornika”, padła nawet propozycja zagrania tej roli. Później zmienił się scenariusz, postać stała się starsza i zagrał to Andrzej Chyra. Ale między mną a reżyserem pozostała nić porozumienia i obietnica, że będzie się trzeba spotkać i razem coś jakimś czasie dzwoni Feliks i mówi, że ma scenariusz napisany z myślą o mnie. Dla aktora taki start do filmu jest niezwykle mobilizujący. Zwłaszcza, że jak się okazało, to postać, która nie powiela niczego, co dotychczas zrobiłem. To jest dla aktora kolejny argument, żeby się pokazać w nowej postaci. Czy rolą w „Enenie” chciał Pan zmienić swój wizerunek rozrywkowo-dresiarski z poprzednich ról filmowych? – Tak samo filmem „Wojna polsko-ruska” chciałem zmienić wizerunek Niemca z „Twierdzy Szyfrów”, a filmem „Testosteron” wizerunek więźnia z „Symetrii”. Każdym filmem chcę pokazać coś nowego. Ja się szybko nudzę. A największa zabawa dla aktora to zmienianie się. GRZEGORZ WOLF: Jak się wywołuje diabła, to on czasem przychodzi Jak Pan się przygotowywał do tej roli? – Rozmawiałem z reżyserem, chodziłem do półotwartego zakładu psychiatrycznego w Warszawie na ul. Dolnej. Reżyser chodził za mną i mówił: patrz, patrz. Ja mu trochę uciekałem, chciałem wejść między tych biednych, chorych ludzi – starałem się uruchomić swoją empatię i jakby wtopić się to miejsce, być jednym z nich. Wydaje mi się, że to się udało. Były momenty, kiedy czułem, że odpływam, zatracam się w tej też „Schizofrenię” Antoniego Kępińskiego, który rozkłada chorobę psychiczną na kawałki, chociaż, oczywiście, posługuje się pewnym domniemaniem. Choroba psychiczna nie jest poznana w 100 procentach. Nie bał się Pan wejść w świat choroby psychicznej? – Bałem się, chociaż wiedziałem, że jestem raczej zbyt gruboskórny i szorstki, żeby zapaść się w taki stan odjazdu, odlotu. Myślę, że gdybym był chory psychicznie, to ta choroba już by się wcześniej ujawniła. Więc nie bałem się, że to mnie gdzieś dorwie, ale to jest tak jak z diabłem – jak się go wywołuje, to on czasami przychodzi. Ta rola to było wyzwanie? – Oczywiście, że tak. To moja pierwsza taka duża rola, cholernie atrakcyjna. Zagrać człowieka, który jest chory psychicznie, zamknięty w sobie, oddać ten stan zapaści, to wyzwanie dla aktora. A druga rzecz to wystąpić u takiego reżysera. Czy musiał Pan jakoś odreagować tę rolę? – Oj, odreagowywałem (śmiech). Rozmawiała Magda Dębińska fRMAetj. 489 97 137 141 244 115 68 78 162